Recenzja - „Working it. Kusząca kariera” Kendall Ryan



O Kendall Ryan swego czasu było dość głośno za sprawą książki Jesteś zagadką - i to nie koniecznie w dobrym kontekście. Mimo to, mając ochotę na coś lekkiego do czytania sięgnęłam po Working it. Wiecie, czego mnie to nauczyło? Czasami lepiej jest po prostu zaufać negatywnym recenzjom...

Emmy marzy o modowej karierze w Nowym Jorku. Zostaje asystentką w jednej z agencji modelingowej, a praca pod rządami Fiony staje się koszmarem. Tylko Ben niesamowicie przystojny model trzyma ją w tym miejscu. Gdy ich romans nabiera tempa, przeszłość mężczyzny wychodzi na jaw. Ich świat zmienia się całkowicie...
(Źródło: Wydawnictwo Pascal)

Nie wiem, czy też tak macie, ale widząc okładkę książki, czasami po prostu wiem, o czym właściwie będzie. Mając przed oczami Working it, wcale nie spodziewałam się, że będzie to cudowna pozycja, która na długo zostanie w mojej pamięci - liczyłam po prostu na trochę odmóżdżenia w ciężkim tygodniu i chwilę dobrej zabawy. Miałam naprawdę malutkie oczekiwania, więc jak powiem, że się zawiodłam to zbyt dużo. Bo Kusząca kariera to po prostu nie najlepsza książka i to łagodnie mówiąc.

Emerson jest dziewczyną z Missisipi, wychowaną na wsi, która zaczyna pracę jako asystentka szefowej sławnej agencji o okropnym charakterze. Brzmi znajomo? Dla każdego, który zetknął się z filmem bądź książką Diabeł ubiera się u Prady na pewno, bo Fiona do złudzenia przypomina Mirandę Priestly. Poza tym mamy tu najbardziej oklepany schemat na świecie - Bena jako złotego chłopca, bogacza, ciacho jakich mało, który nie wierzy w miłość i chce związku bez zobowiązań oraz Emmy, dziewczynę nie mającą absolutnie żadnego poczucia własnej wartości, zapatrzoną w niego jak w obrazek. I to naprawdę nie tak, że to największa wada tej powieści, w końcu są inne książki z gatunku, opierające się dokładnie na tym samym i naprawdę mi się podobają. Problemem jest jednak, że Kendall Ryan nie odcisnęła na fabule żadnego znaku charakterystycznego, niczego, czym ta historia miałaby się różnić od setek innych. Odniosłam wrażenie, że taką powieść można napisać sobie na poczekaniu... po prostu idąc po najmniejszej linii oporu. Także, jeśli liczycie na jakieś smaczki ze świata mody (w końcu na tym została oparta fabuła) to zawiedziecie się i to bardzo, ponieważ poza może jednym opisem sesji czy pokazu nie znalazło się tu nic na ten temat. A szkoda, bo mało która książka się na tym opiera i można było to wykorzystać.

Rzadko spotykam się z tak fatalnym wykreowaniem bohaterów. Autorka nie wprowadziła praktycznie żadnych postaci drugoplanowych, o których czytelnik dowiedziałby się czegoś, ponad to, co mówią występując przy tych głównych. Wydawać by się mogło, że dzięki temu zostawiła sobie pole do popisu przy pozostałych osobach, ale o nich również ciężko powiedzieć coś konkretnego, a tym bardziej pozytywnego. Emmy (zdrobnienie jak dla siedmiolatki) kojarzy mi się tylko i wyłącznie z tym, że non stop biadoliła... a to o tym jaki Ben jest przystojny, a to jak okropna jest Fiona i jak ciężko z nią pracować, tylko żeby na koniec po raz enty podkreślić, że jest tylko dziewczyną ze wsi i nie nadaje się na część tego świata. Użalaniu się nad swoim losem, po prostu nie było końca.

Na samym początku książki autorka napisała, że nie planowała, aby rozdziały z perspektywy Emmy przeplatały się z tymi, gdzie na fabułę czytelnik może spojrzeć oczami Bena. Może trzeba było trzymać się tego postanowienia, bo dzięki bliższym poznaniu myśli chłopaka, wcale nie zaczęłam darzyć go większą sympatią - wręcz przeciwnie. Jego wewnętrzne wywody wcale nie były lepsze niż te u Emerson - z tym, że Ben skupiał się raczej na tym jak bardzo na nią nie zasługuje, bla, bla, bla. Dostatecznie irytuje mnie, gdy jeden z bohaterów biadoli od rzeczy, spotkanie z dwójką było już ponad moje siły. Dodatkowo nie było żadnych innych ludzi, którzy mogliby odciągnąć moją uwagę od tej dwójki, przez co nie miałam nawet chwili wytchnienia od ich irytujących osobowości.

Nawet pomijając fatalne postaci i słabą oś fabuły, moją największą bolączką był język, jakim napisana jest ta powieść. Serio, nie mam nawet cytatu, który mogłabym wstawić do tej recenzji. Sceny erotyczne wprawdzie wywołały u mnie rumieniec - ale zażenowania, bo nie wyobrażam sobie, żeby takie teksty mogły pojawić się u kogokolwiek. Och i ciągłe smsy z mnóstwem emotek, co na moim telefonie czytniku wyglądało po prostu śmiesznie, bo były one znacznie większe od treści - poza tym kto czuje  się zobligowany do wysyłania na końcu każdej wiadomości uśmieszku? Nie wspominając nawet o tym, że w drugiej części książki treść staje się po prostu absurdalna i to tak bardzo, że nie wiedziałam czy mam się śmiać, czy płakać.

Nie mam nic przeciwko temu, żeby książka była czytadłem na jeden wieczór. Są takie dni czy tygodnie, że dokładnie tego szukam. Jednak nie jest dobrze, kiedy historia, do której nie miałam absolutnie żadnych oczekiwań sprawia, że mam ochotę walić głową w ścianę - a jakby Was to zastanawiało tak właśnie było w przypadku Working it. Zwykle jest tak, że nawet jeśli mi dana pozycja nie przypadła do gustu, myślę sobie, że najdzie się ktoś, kto ją polubi, a w tym przypadku... cóż powiedzmy, że będzie z tym naprawdę ciężko. Jeśli macie ochotę na powieść ze stereotypowymi bohaterami, przewidywalną i momentami absurdalną fabułą, Kusząca kariera idealnie się nada. Jeśli nie - weźcie sobie moją radę do serca i omijajcie tę pozycję z daleka.


Moja ocena: 3/10

Skończyłam czytać: listopad 2016 r.
Ocena z Lubimy Czytać: 6,12/10
Ilość stron: 400
Okładka: --- (e-book)
Data wydania: 31 sierpnia 2016 r.
Wydawnictwo: Pascal
Tłumaczenie: Agnieszka Skowron
Cena (z okładki): 39, 90 zł

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi , proszę zostaw po sobie ślad. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Nie mam nic przeciwko linkom, jednak poza nimi, chyba wypadałoby napisać coś więcej ;)



Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi, daj mi o tym znać. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Jeśli sam prowadzisz bloga, zostaw link, łatwiej będzie mi Cię odwiedzić, jednak poza nim, chyba wypadałoby napisać coś więcej? ;)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka