#37 Recenzja - Kołysanka



Nie miałam już złudzeń co do miłości.
Była, mijała, i albo pozostawiała po sobie zniszczenia, albo nie.
Niezależnie od treści piosenek, ludziom nie jest dane trwać przy sobie na zawsze.

Ostatnio mam szczęście do dobrych książek, bo chociaż Kołysanka przykuła moją uwagę od samego początku, poniekąd spodziewałam się, że będzie to kolejny, dosyć przewidywalny romans ze schematycznymi dla gatunku postaciami. Jednak już od pierwszych stron musiałam przekreślić swoje wyobrażenia i zatopiłam się w opowieści Sarah Dessen. 

Nic nie wychodzi Remy tak dobrze, jak zrywanie. Rzesza jej byłych chłopaków na pewno by się z tym zgodziła. Trudno ją za to winić, najwyraźniej odziedziczyła tę skłonność w genach. Jej matka, pisarka, właśnie wychodzi za mąż po raz piąty. A ojciec, muzyk, zniknął z jej życia, zanim się urodziła. Jedyną pamiątką po nim jest ckliwy hit Kołysanka, którą dla niej napisał.
Dexter, nowy chłopak Remy, jest jej kompletnym przeciwieństwem. Oderwany od ziemi, niezorganizowany, niepoprawny optymista. Zanim zacznie jej na nim zależeć, Remy musi zrobić to, co umie najlepiej – odejść.
(Źródło: HarperCollins Polska)

Pierwsze słowa, które narzucają mi się po skończeniu tej książki, to że jest to wyjątkowo ciepła opowieść, ale jednocześnie brakuje w niej przesłodzonego optymizmu. Czy to będzie dziwne, jeżeli teraz powiem, że jednocześnie jest bardzo pozytywna? To dlatego, że ciężko nazwać mi uczucie, które po sobie pozostawiła. To wrażenie, odczucie, które sprawia, że jutro wydaje się jaśniejsze, jakby następnego miało miało zdarzyć się coś miłego, drobnostka, która sprawi, że będę miała dobry dzień. Fabuła jest dosyć prosta, dziewczyna spotyka chłopaka, jednak nie chce się angażować, ponieważ wie, że niedługo wyjeżdża na studia. To miła odmiana, że choć raz to Dexter uganiał się za Remy, nie na odwrót, że to ona nie chciała się angażować. Poznajemy bohaterów po ukończeniu szkoły i akcja toczy się przez całe wakacje i, mimo że nie ma tu spektakularnych zwrotów akcji, nie mogłam się oderwać od książki, po prostu musiałam wiedzieć, co będzie dalej. Choć wątek romantyczny między głównymi bohaterami zdecydowanie wysuwa się na pierwszy plan, to nie jedyne, co oferuje ta powieść, dzięki czemu w jakiś sposób wymyka się z nurtu YA i wpada bardziej w powieść obyczajową.

Zawsze uważałam, że dobra fabuła jest bazą pod świetną powieść, ale to, co sprawia, że książka jest naprawdę fantastyczna to postaci, które w niej występują. Sarah Dessen stanęła na wysokości zadania. Trzeba mieć prawdziwy talent, aby w niedługiej opowieści stworzyć wielu bohaterów, którzy nie zlewają się w bezkształtną masę. Ponieważ, chociaż nie ma miejsca na dokładne przedstawienie ich motywów czy zagłębienie się w nich, nie mam żadnego problemu z przypomnieniem sobie imion poszczególnych osób, wszystkie mają swój unikatowy charakter, który sprawia, że szybko zapadają w pamięć. Począwszy od Remy, która zdobyła moja sympatię od pierwszych stron, choć jej podejście do życia jest co najmniej specyficzne. Dziewczyna nie wierzy w miłość, zraziły ją nieudane małżeństwa matki. Tytułowa kołysanka to piosenka, którą pozostawił po sobie ojciec dziewczyny, przekazując jej, że byłaby zawiedziona, gdyby go poznała i to Remy wnosi do każdego związku, który rozpoczyna. Jej dzieciństwo, choć nie było złe, to daleko brakuje mu do typowego ideału - matka pisarka często nie miała czasu dla swoich dzieci i szybko oboje musieli się uniezależnić. Dexter na samym początku wywarł na mnie wrażenie dość dziwnego osobnika, jednak z czasem pokochałam jego podejście do życia, jak i do Remy. Uśmiecham się na samo przypomnienie ich wspólnych momentów, kiedy pedantyczność dziewczyny walczyła z jego roztrzepaniem. Do tego dochodzą przyjaciele obojga, każde ze swoim unikatowym charakterem, razem tworzą mieszankę przy której nie sposób się nudzić. 

Kołysanka była dla mnie idealną odskocznią po tygodniu pełnym egzaminów i stresu. Powieść nie jest zbyt wymagająca, ale pozostawia po sobie to miłe uczucie ciepła, także jest idealną propozycją, jeśli szukacie czegoś lżejszego do czytania. Mogę z czystym sumieniem polecić Wam powieść Sarah Dessen. 

Moja ocena: 7/10

Skończyłam czytać: styczeń 2016 r.
Ocena z Lubimy czytać: 6,85/10
Ilość stron: 304
Okładka: miękka
Data wydania: 13 stycznia 2016 r.
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska
Cena (z okładki): 34,99 zł



- To prawda, że swoje wycierpiałam - odezwała się w końcu. - Prawdą jednak jest także to,
że kochałam i byłam kochana, a to ważne. Moim zdaniem ważniejsze. Gdy patrzę za siebie,
na życie, zawsze dostrzegam, że najważniejsza dla mnie była miłość. [...]
Popełniłam wiele błędów, ale niczego nie żałuję. Przynajmniej nie stałam z boku,
 zastanawiając się, jakby to było naprawdę żyć.




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska




Książka przeczytana w ramach wyzwań:


#36 Recenzja - Złe dziewczyny nie umierają



Duchy są wszędzie. Nie sposób ich uniknąć.
Próbujesz jedynie unikać tych, które chcą cię zabić.

Jedynym horrorem, który jako tako wywołał u mnie emocje było Wypowiedz jej imię. Czasami myślę, że może książka nie potrafi przerazić mnie tak jak film, bo nie ma tu strasznej muzyki i nagle wyskakujących twarzy na ekranie. Mimo to, nie mogłam się powstrzymać od sięgnięcia po nową propozycję Feeri Young.

Alexis ucieka w fotografowanie i trzyma się na uboczu, jak niejedna nastolatka. Nie każdy jest urodzoną cheerleaderką. Zresztą jak się żyje z takimi rodzicami, nie ma w tym nic dziwnego. Młodsza siostra Alexis, trzynastoletnia Kasey, też jest specyficzna, z tym swoim zbzikowaniem na punkcie starych lalek. W sumie życie Alexis, choć trochę wyobcowane, nie odbiega od normy. Tak się przynajmniej wydaje… Nagle sprawy wymykają się spod kontroli. Staje się jasne, że złowróżbne sygnały to był dopiero przedsmak prawdziwej grozy. Kasey zaczyna się zachowywać jeszcze bardziej niepokojąco niż wcześniej: jej błękitne oczy skrzą czasem zielonym blaskiem, pamięć odmawia jej posłuszeństwa, a słowa… słowa, które wypowiada, są żywcem wyjęte z dawnych epok. Kasey z radosnej kolekcjonerki lalek zmienia się uosobienie zła. Dziwne rzeczy dzieją się też w domu. Drzwi otwierają się i zamykają pchane niewidzialną ręką, woda sama się gotuje, klimatyzacja, choć wyłączona, przepełnia całe wnętrze chłodem. Początkowo Alexis bierze te sytuacje za urojenia, ale wkrótce zdaje sobie sprawę, że wszystko dzieje się naprawdę i tylko ona może podjąć walkę z czającym się zagrożeniem i ratować siostrę. Tylko czy zielonooka potworna dziewczynka to wciąż ta sama osoba co wcześniej?
(Źródło: Wydawnictwo Feeria Young)

Książka wciągnęła mnie od pierwszej strony i natychmiast wczułam się w jej klimat, który jest niesamowity. Może nie czułam przerażenia, ale od pierwszego do ostatniego rozdziału towarzyszył mi niestający niepokój, co dalej się wydarzy. To jeden z największych plusów tej powieści, utrzymująca się atmosfera grozy sprawia, że nie sposób oderwać się od książki nawet w spokojniejszych momentach.

Muszę przyznać, że od pierwszej strony polubiłam Alexis, która odbiega od typowej kreacji bohaterki powieści dla młodzieży, Dziewczyna jest sarkastyczna, pyskata i nie ma przyjaciół - taki outsider, ale jednocześnie ma swoje pasje oraz wspiera młodszą siostrę, a jej hobby jest fotografia analogowa. (Czytając, jak wywoływała zdjęcia przypomniały mi się, jak sama spędzałam czas w ciemni nad nad kliszą i papierem fotograficznym... :D). Troszeczkę się obawiałam, kiedy poznała Cartera, że autorka zmarnuje jej potencjał i zrobi z książki romansidło, ale chłopak również nie jest typowym złotym chłopcem oraz ma swoje tajemnice. Poza tym wątek romantyczny jest bardzo delikatny, niemal nieśmiały i zdecydowanie idealnie wpasował się w fabułę. Kasey jest młodszą siostrą Alexis, jej pasją jest kolekcjonowanie lalek. Od początku odniosłam wrażenie, że jest lekko dziwna, ale na myśl o jej kolekcji przechodził mnie prawdziwy dreszcz... Podobał mi się także wątek z Megan, który był prawdziwą kopalnią sekretów, choć absolutnie się na to nie zapowiadał.

Styl autorki jest lekki i bardzo przyjemny w odbiorze, a przy tym idealnie wpasowuje się w klimat powieści, o którym wspomniałam wcześniej. Choć sam pomysł nie jest zbyt oryginalny, absolutnie nie mam do czego się przyczepić w realizacji. Wydawać by się mogło, że jest to materiał na jeden tom - i tak też się kończy - co tylko sprawia, że już nie mogę się doczekać, co takiego autorka wymyśli w kontynuacji, ponieważ cykl ma naprawdę spory potencjał.

Złe dziewczyny nie umierają Katie Alender to świetna, trochę przerażająca powieść, którą z czystym sumieniem mogę polecić każdemu fanowi historii o duchach, nawiedzonych domach i przeklętych przedmiotach. Autorka wprowadzi Was do świata, gdzie nastoletnim problemom towarzyszy zło wcielone, a sama atmosfera starego domu przyprawi Was o dreszcz grozy. 

Moja ocena: 8/10

Skończyłam czytać: styczeń 2016 r.
Ocena z Lubimy Czytać: 7,33/10
Ilość stron: 356
Okładka: miękka
Data wydania: 13 stycznia 2016 r.
Wydawnictwo: Feeria Young
Tłumaczenie: Jakub Steczko
Cena (z okładki): 34,90 zł


- Patrz, czas już włożyć makaron - stwierdziła, wskazując rondelek na palniku.
Woda wrzała, bąbelki powietrza entuzjastycznie mknęły ku powierzchni.
Moje dłonie w jednej chwili stały się chłodne i spocone. 
- Kasey - powiedziałam - Jeszcze nie włączyłam palnika. 
Jej twarz pobladła.




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Feeria Young


Książka przeczytana w ramach wyzwania:

Książkę możenie nabyć między innymi na empik.com

#35 Recenzja - Trawa bardziej zielona



Trawa u sąsiada zawsze jest bardziej zielona.

Jak tylko zobaczyłam plany Wydawnictwa Feeria na ten kwartał, mój wzrok natychmiast przykuła nowa powieść Magdaleny Kołosowskiej. Wyjątkowo 'ciepła' okładka i pozytywny opis dały mi nadzieję, że to idealna powieść na doła i stres (przed sesją) opanowujące mnie w zimowe wieczory.



Znaleźć miłość w najmniej spodziewanym momencie. Odkryć w sobie pasję i pozwolić, by marzenia stały się rzeczywistością. Odrzucić schematy, w które wtłoczyło nas życie, i wreszcie nabrać wiatru w żagle. Otworzyć się na pojawiające się na naszej drodze możliwości i odnaleźć siebie… Nic nie zapowiadało takiego rozwoju wypadków. Pochopnie podjęta decyzja o małżeństwie postawiła 30-letnią Maję na życiowym rozdrożu. Papierowe małżeństwo, praca nie dająca prawdziwej satysfakcji, samotność, poczucie wypalenia. Wszystko zmieniło się jednak podczas krótkiego wypadu z przyjaciółką na Mazury. To tamtejsze spotkanie dało Mai i Moni impuls do życiowych zmian. Życie nie zawsze toczy się jednak liniowo, a konsekwencje pewnych decyzji ujawniają się w najmniej spodziewanym momencie, ku zaskoczeniu otoczenia, a nawet samych zainteresowanych. Trawa bardziej zielona to pogodna i ciepła książka o odnajdywaniu zagubionej pasji życia, o potrzebie bliskości, którą odczuwa każdy z nas.

(Źródło: Wydawnictwo Feeria Young)

To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i długo odkładane z książką polskiego autora. Nie wiem, czy zauważyliście, ale nasi rodzimi autorzy rzadko goszczą w mojej biblioteczce, a jeszcze rzadziej na blogu. Nie jestem do końca w stanie wskazać dlaczego, jednak rzadko udaje się komuś mnie skusić na ich powieści. W tym wypadku Feeria absolutnie urzekła mnie okładką i obietnicą lekkiego romansu na długie zimowe wieczory.

Nowa powieść Magdaleny Kołosowskiej kojarzy mi się z typową komedią romantyczną, tyle że w wersji książkowej. Mamy Majkę i Monię, dwie przyjaciółki, które podczas urlopu na Mazurach poznają dwóch wspaniałych facetów i niemal natychmiast zaczyna między nimi iskrzyć. Niestety w wyniku splotu wydarzeń ich drogi się rozchodzą i wydawać by się mogło, że to, co ich połączyło zakończy się zanim miało prawdziwą okazję, aby się zacząć. Jednak co to by była wtedy za historia? Oczywiście nasi bohaterowie kiedyś tam jeszcze się odnajdą i to w wyniku nieprawdopodobnego zbiegu okoliczności. Musze się Wam przyznać, że patrzę na tę książkę przez pryzmat tego, że nie wiedziałam, czego powinnam się spodziewać, a przez to niczego nie oczekiwałam. Otrzymałam dokładnie to, na co liczyłam, czyli opowieść, która nie porusza zbyt trudnych tematów i mogłam spokojnie czytać ją po dziesięć stron w przerwach od nauki lub w drodze na uczelnię. To historia o odnajdywaniu się we własnym życiu, o podążaniu za uczuciami i o tym, że czasami warto zaryzykować 'stabilność życiową' dla marzeń.

Styl autorki wyjątkowo przypadł mi do gustu, książkę czyta się naprawdę błyskawicznie. Nie znalazłam tu zbędnych opisów czy specjalnych przestoi w fabule. Narracja jest prowadzona na zmianę przez czworo głównych bohaterów, z których najbardziej polubiłam punkt widzenia Kuby, zresztą jak również jego samego. Odrobinę irytowała mnie egzaltacja Majki i te wszystkie wykrzykniki, zwłaszcza, że odniosłam na początku wrażenie, że jest to specyficzny styl narracji, gdzie bohater zwraca się do czytelnika (choć to uczucie później się zatarło). Jej podejście do małżeństwa jest dość specyficzne, jakoś nie wyobrażam sobie podjąć takiej decyzji na podstawie zakładu, poza tym ciągłe narzekanie na Jacka w żaden sposób nie zmieniało jej sytuacji...

Książka skupia się na Majce, Monice Kubie oraz Pawle i rak naprawdę nie poznajemy zbyt dobrze innych postaci, chociaż to raczej dobrze, ponieważ powieść jest stosunkowo krótka i nie chciałabym zagłębiać się w losy nieznaczących ludzi. Dodatkowo choć bardzo polubiłam tą historię, gdzieś tam z tyłu mojej głowy czai się myśl, że takie rzeczy się nie dzieję, to po prostu za duże zbiegi okoliczności.

Trawa bardziej zielona Magdaleny Kołosowskiej to bardzo dobra powieść obyczajowa, która pozwoli Wam oderwać się na chwilę od szarej rzeczywistości, która czyha za oknami. To książka o dążeniu do spełniania własnych marzeń i o tym, że nigdy nie wiadomo, kiedy znajdzie się prawdziwą miłość. Jeżeli oczekujecie chwili odpoczynku i odstresowania to mogę polecić Wam tą pozycję, bo choć nie ma tu spektakularnych zwrotów akcji, powieść sprawiła, że bardzo miło spędziłam czas.

Moja ocena: 7/10

Skończyłam czytać: styczeń 2016 r.
Ocena z Lubimy Czytać: 7,56/10
Okładka: miękka
Ilość stron: 310
Data wydania: 14 stycznia 2016 r.
Wydawnictwo: Feeria Young
Cena (z okładki): 34,90 zł


[...] Łup!
- Co pani robi? - usłyszałam nagle obok siebie przerażony męski głos.
Uniosłam oczy. W jednym kuflu miałam nędzne resztki piwa, a przede mną...
przede mną stał najprzystojniejszy facet, jakiego widziałam w życiu. [...]
Nienagannie ubrany, uczesany, ogolony, a na jego stroju widniało milion plam po piwie.
moim piwie... Co ja narobiłam?



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Feeria Young
*Klik*


Książka przeczytana w ramach wyzwania:


Książkę możecie nabyć między innymi na empik.com


#34 Recenzja - Kuracja samobójców



Czułam, jak pochłania mnie nicość. Stawałam się czarną dziurą,
w której nie istniało nic poza rozterkami i poczuciem rezygnacji.

Z niecierpliwością czekałam na kontynuację chyba najlepszej dystopii jaka wpadła mi w ręce przez cały poprzedni rok, mianowicie Plagi samobójców (recenzja). Miałam nadzieję, że autorka utrzyma klimat z pierwszej części i jednocześnie zaserwuje coś nowego. Wciąż jestem zachwycona piórem Suzanne Young, tylko dlaczego towarzyszy mi pewien niedosyt?

Recenzja może zawierać spojlery z poprzedniej części.

Sloane i James podjęli próbę ucieczki przed epidemią i programem, ale zagrożenie nie znikło. Bo program nie chce o nich zapomnieć… Teraz, dołączywszy do grupy buntowników, muszą uważać na to, komu mogą zaufać, i znaleźć sposób na obalenie programu oraz powstrzymanie epidemii. A to jest bardzo trudne, gdy w pamięci mają tyle białych plam. Pomóc im może tylko kuracja – tajemnicza tabletka, która może przywrócić wspomnienia. Za bardzo wysoką cenę. I istnieje tylko jedna dawka.
(Źródło: Wydawnictwo Feeria Young)

Spotykamy James'a i Sloan prawie dokładnie w tym samym momencie, gdzie zakończył się pierwszy tom. Udało im się uciec przed Programem, ale wciąż wisi nad nimi widmo złapania, gdyż pościg śledzi każdy ich ruch. Podobała mi się niejaka realność ich ucieczki, ponieważ kiedy się ukrywają autorka skupiła się głównie na opisaniu jak radzą sobie z decyzją odnośnie tabletki podarowanej przez Realm'a oraz przenoszeniu się z jednej kryjówki do drugiej. Nie ma tu spektakularnych zwrotów akcji. Mogłam zobaczyć jak radzą sobie pozbawieni wspomnień o wspólnej przeszłości oraz starają odnaleźć się w nowej sytuacji. Doceniam to wszystko, jednak jednocześnie sprawiło, że pierwsze dwieście stron powieści może się wydawać nużące, ponieważ cóż... my wiemy jak wyglądało życie bohaterów przed Programem, a oni nie. Dodatkowo 'buntownicy' to raczej grupka ludzi, którzy mają bardzo ograniczone środki i ledwo sami ukrywają się przed rządem. 

To wszystko sprawiło, że byłam lekko przerażona, ponieważ spodziewałam się spektakularnej kontynuacji, a wydawałoby się, że otrzymałam książkę dobrą... i tylko dobrą. Na szczęście nie doceniłam Suzanne. Od około 250 strony akcja zaczyna pędzić łeb na szyję i znowu z przyjemnością zatopiłam się w wykreowany przez nią świat. Ponownie obudziły się we mnie emocje, towarzyszące mi przy lekturze pierwszego tomu i z niecierpliwością przerzucałam kolejne kartki. Część trzecia rozkruszyła mnie emocjonalnie, w pewien sposób była okrutna, smutna i przerażająca, dlatego chyba nikogo nie zdziwię, jak powiem, że choćby dla niej warto sięgnąć po tę książkę. Było mi okropnie żal Dallas, zwłaszcza, że pojawia się tam Roger (brr...) i w sumie wcale się dziewczynie nie dziwię, wręcz jej kibicowałam (Ci, którzy czytali, powinni domyślić się o którym momencie mówię :D).

Pisząc to, muszę się pilnować przed spojlerami, bo mam wyjątkową ochotę rzucać nimi na prawo i lewo, tylko po to, żeby opisać wszystkie emocje. Jednak nie jestem taka okropna i po prostu  już zostawię tą recenzję w spokoju. No dobrze nie do końca. Książka kończy się tak, że gdybym nie wiedziała, że ma być kolejna część, nigdy w życiu bym się jej nie spodziewała... Co tylko sprawia, że już nie mogę się doczekać Leku dla samobójców.

Kuracji samobójców niewiele brakuje, żeby nazwać ją genialną kontynuacją, jednak ponieważ pierwsza część rozbudziła mój apetyt na więcej mogę ją określić ,,tylko" świetną. Stanowczo  jednak podtrzymuję swoje zdanie na temat całej serii i autentycznie nie mogę się doczekać trzeciego tomu, ponieważ nie mam zielonego pojęcia, co może się tam znaleźć. Gorąco polecam :).

Moja ocena: 7,5/10

Skończyłam czytać: styczeń 2016 r.
Ocena z Lubimy czytać: 7,45/10
Ilość stron: 445
Okładka: miękka
Data wydania: 13 stycznia 2016 r.
Wydawnictwo: Feeria Young
Tłumaczenie: Andrzej Goździkowski
Cena (z okładki): 34,90 zł

-Pytałeś, czy wiem, jak powstrzymać Program? Otóż nie wiem.
Nie wiem, jak sprawić, by ludzie odzyskali nadzieję na lepsze jutro. [...]
To Program, który stawia sobie za cel zahamowanie epidemii przez wyzerowanie
pamięci ludzkiej populacji, sam przykłada rękę do rozszerzania się choroby.




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Feeria Young
*Klik*



Książka przeczytana w ramach wyzwań:

Książkę możecie nabyć między innymi na empik.com

Stosik #6 i podsumowanie grudnia oraz WYNIKI LOSOWANIA



Grudzień to miesiąc gorączkowych przygotowań do świąt, spędzania czasu z rodziną i prezenty! (Najlepsze książkowe). Właśnie z tego powodu jestem tak szczęśliwa, że nie zakupiłam ani jednej pozycji, a mimo to moja biblioteczka została zasilona jedenastoma nowiutkimi tytułami ;).



Od góry: 
  • Jennifer L. Armentrout Obsydian (i pozostałe części serii Lux, których na zdjęciu nie widać, ponieważ zostały u rodziców),
  • James Frey Milion małych kawałków - książka, na którą miałam ochotę od lat, ale zawsze było nam nie po drodze ze sobą ;),
  • Jay Asher Trzynaście powodów - ostatnimi czasy jest coraz więcej książek, których głównym tematem jest samobójstwo, także jestem niezmiernie ciekawa, jak mi się spodoba,
  • Suzzane Young Plaga samobójców - książka, która kusiła mnie od dnia premiery,
  • Brodi Ashton Podwieczność. Wieczna więź - po cudownej pierwszej części musiałam sięgnąć po kontynuację, poza tym uwielbiam wszelkie mitologiczne motywy,
  • Becca Fitzpatrick Black Ice - przekonały mnie pozytywne opinie, całe mnóstwo opinii, dlatego jestem bardzo szczęśliwa, że uda mi się ją przeczytać,
  • Brandon Sanderson Studnia wstąpienia - wspominałam już kilkakrotnie, że autor zdobył moje serce Drogą królów, dlatego chyba nie muszę mówić jak bardzo cieszy mnie ta pozycja? ;)



Podsumowanie 
W grudniu udało mi się przeczytać 10 książek, które w sumie dają 4 178 stron, statystycznie 135 stron dziennie, chociaż czytałam naprawdę niewiele przed przerwą świąteczną :D. Dopiero podczas wolnego mogłam spokojnie zasiąść z książką pod kołdrą. 


Najlepsza książka
Szczerze mówiąc nie potrafię wybrać pomiędzy Orgin (chyba mojej ulubionej części serii), a Plagą samobójców. Obie były fantastyczne :D

Najgorsza książka
Teraz Was zdziwię, bo jest to... Obsydian. Pokochałam Lux, ale w pierwszym tomie tej serii było wiele irytujących mnie sytuacji. To wciąż bardzo dobra powieść, ale Jennifer L. Armentrout zdecydowanie zyskuje przy bliższym poznaniu ;)

Blogowo
Liczba wyświetleń : 5 597 (+3 172)
Obserwatorów : 199 (+125)
Dodane posty : 6 




WYNIKI LOSOWANIA

Cieszę się ogromnie, że było aż takie zainteresowanie - zgłosiło się aż 130 osób (!) -  i z tego powodu postanowiłam wylosować aż 3 osoby. Jako że warunkiem uczestnictwa było umieszczenie na blogu baneru, a jakoś nie przewidziałam sytuacji, gdzie ktoś nie ma bloga (poprawię się następnym razem), dlatego w tym wypadku uwzględniłam to po prostu jako udostępnienie. W ten sposób wychodzi, że musi się pojawić jedno (gdziekolwiek) jako część formularza zgłoszeniowego, a każde następne traktowałam jako dodatkowy los :). Jednak troszeczkę dziwi mnie, że nikt nie zadał takiego pytania, wtedy mogłabym od razu wprowadzić poprawkę w regulaminie (na Waszą korzyść) albo powiedzieć, że należy się go ściśle trzymać... :P
Przepraszam za opóźnienia, ale zbliżająca się sesja sprawia, że mam niewiele czasu wolnego...

Lista uczestników (wraz z przypisanymi numerami losów)
  • medyk - 1
  • Silver Moon - 2, 3, 4 
  • Ania K - 5, 6
  • Biblioteczka Suomi - 7, 8
  • Moony - 9
  • Skryta książka - 10, 11
  • Klaudia - 12, 13, 14, 15
  • Ola K. - 16, 17, 18
  • dobra.ksiazka - 19
  • Gosia Krak - 20, 21 
  • _ CrUzOn _ - 22
  • Joanna Rysiewicz - 23, 24
  • Dagmara Janicka - 25, 26
  • Marta Marple - 27, 29, 30
  • Insane - 31, 32, 33
  • Julia K. - 34, 35, 36
  • Małgorzata Płachno - 37, 38
  • Nikhola - 39, 40, 41
  • Agnieszka Strzałkowska - 42, 43
  • Sylwia S -.44, 45, 46
  • Edyta Chmura - 47, 48
  • Seven - 49, 50, 51
  • Agnieszka Borowska - 52, 53
  • Kasia Piwoda - 54, 55, 56
  • megi94 - 57, 58, 59
  • Zosia Samosia :) - 60, 61
  • Aleja Czytelnika - 62, 63
  • Yelle - 64, 65, 66
  • Ayumi O. - 67 
  • Victoria z Czytelniczych myśli - 68, 69
  • Alex S. - 70, 71, 72
  • Souvenirmaniac - 73
  • IDK - 34, 75, 76
  • KittyAilla - 77, 78, 79
  • Marzycielka Patty - 80
  • JustinaJ - 81, 82, 83
  • Black Angel - 84
  • Klaudia M - 85, 86, 87
  • Miłka Kołakowska - 88, 89
  • Lexiss MacKade - 90, 91
  • Piętaszek - 92
  • Lady Herondale - 93
  • Noelle_ - 94, 95 
  • Rose Belle - 96, 97
  • Smileee :D - 98, 99, 100
  • Gosche - 101, 102, 103
  • Alina Szymczak - 104, 105
  • Aneta Pachurka - 106, 107
  • Gosia Pawlaczyk - 108, 109
  • Abbadona Szeolska - 110
  • Anna Nawrocka - 111, 112
  • Agnieszka K. - 113, 114, 115, 116
  • Bookland Dawid' s - 117, 118, 119
  • Magdalena W. - 120, 121
  • izabela81 - 122, 123, 124 
  • Magdalena Sz L - 125, 126, 127
  • Grażyna Wróbel - 128, 129, 130, 131
  • Ewka - 132
  • Aya - 133, 134, 135
  • Szczęśliwa Mama - 136, 137
  • rozmarzona - 138
  • Monika Wasiluk - 139, 140, 141
  • Piotr Iwanowski - 142, 143
  • Tina Black - 144, 145, 146
  • Teresa K. - 147, 148 
  • Elenkaa _ - 149, 150, 151 
  • madziusia - 152
  • Sia lala - 153, 154, 155
  • zakręcona - 156
  • SunFlower - 157, 158, 159
  • Ania Wolniak - 160, 161
  • Małgorzata J - 162, 163
  • Gaviota Ferro - 164, 165, 166
  • Doomisia♥ - 167, 169
  • Anka - 170
  • Nadia - 171
  • Dakota - 172, 173, 174
  • Dziewczyna z książkami - 175, 176, 177
  • Bogdan N - 178, 179
  • Klaudia Bujak - 180, 181
  • Aleksji - 182, 183
  • Kasia Płaza - 184, 185
  • Dominika Bruzda - 186, 187
  • Bookholiczka - 188, 189
  • lorien - 190, 191
  • czarno_biała em - 192, 193, 194
  • Kimiko Hideki - 195, 196, 197
  • Desari - 198, 199, 200, 201
  • Ewelina Poc - 202, 203
  • Basia Grencel - 204, 205
  • Pani Lecter - 206
  • Wei do - 207, 208
  • Olu sia - 209
  • Zaczytana w książkach - 210
  • Anemone - 211, 212, 213
  • Zjadam Skarpety - 214, 215
  • Książkowe Love - 216, 217
  • Zawieszona w Czasie - 218
  • Another Desire - 219, 220, 221
  • Oleksandra - 222, 223, 224
  • Zielona Małpa - 225, 226, 227
  • SallyBrown - 228, 229
  • PaniKa P. - 230, 231, 232
  • J.M.K. Janos - 233, 234, 235
  • Maniaczka książek - 236, 237, 238
  • milkusia x - 239, 240
  • Weronika W - 241, 242, 243
  • Dagus91 - 244, 245, 246
  • Monika Kazimierczak - 247, 248
  • zaczytana madlen - 249, 250, 251
  • Weronika Kulik - 252, 253
  • Katarzyna K - 254, 255, 256
  • Dominika Fal - 267, 258, 259
  • Koneko x - 260, 261, 262
  • Emis - 263, 264
  • Paulina - 265, 266, 267
  • CassieM - 268, 269, 270
  • Merdedith - 271, 272
  • bookowinka - 273, 274
  • Nely - 275, 276
  • Beata Kandzia - 277, 278, 279
  • Z książką w ręku - 280, 281
  • dorota wysocka - 282
  • Claudia Ann - 283, 284, 285
  • Patrycja Studoł - 286, 287
  • Marzena Strawa - 288, 289
  • Iza Batraniec - 290, 291
  • Gracenta - 292, 293, 294
  • Molek Molek - 295, 296
  • Melisa Anonim - 297, 298, 299
  • Mylene 17 - 300, 301, 302
Za pomocą programu Losowe.pl wytypowałam trzy liczby:
102 - Gosche - Losing Hope
79 - KittyAilla - Wypowiedz jej imię
243 - Weronika W- Ostatnia spowiedź

Gratuluję i mam nadzieję, że nagrody Wam się spodobają :).


#33 Recenzja - Baśniarz (Book Tour)




"Może to co powiem, wyda ci się głupie... ale w miłości nie ma miejsca na krytykę.
W miłości nie ma miejsca na rozsądek."

Nie słyszałam wcześniej o książce Antoni Michaelis, a to raczej dziwne, ponieważ została wydana dość dawno i ma świetne opinie. Dlatego jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się ją przeczytać dzięki akcji Book Tour, organizowanej przez Agatę z Mini Book Review.

Abel Tannatek, outsider, wagarowicz, handlarz narkotykami. Mimo to Anna zakochuje się w nim do szaleństwa, gdyż wie, że Abel ma jeszcze inne oblicze: łagodnego, smutnego baśniarza, opiekującego się młodszą siostrą. Niezwykła opowieść, którą snuje Abel, fascynuje Annę do tego stopnia, że dziewczyna nie może o niej zapomnieć. Granica między rzeczywistością a fantazją stopniowo się rozmywa. A jeśli jej fabuła wcale nie jest fikcją i obawy Anny są uzasadnione? Ten, którego kocha, może okazać się równocześnie jej największym wrogiem… 
(źródło: Lubimy Czytać)

Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy po pierwszych kilku stronach to bardzo specyficzny styl, jakim jest napisana książka. Nie mogłam się 'wgryźć' w opowieść z jego powodu, przez co pierwsze 60 stron było prawdziwą katorgą. I możecie uznać to za ostrzeżenie, ponieważ nie warto odkładać tej powieści z tego powodu - to tylko kwestia przyzwyczajenia. Odniosłam wrażenie, że autorka posługuje się bardzo lirycznym językiem (taki spotykałam raczej w poezji niż prozie), występuje tu mnóstwo powtórzeń i metafor, tak oby cała opowieść pasowała do baśni snutej przez Abla. 

Jak już przeszłam do porządku dziennego ze stylem książki, zrozumiałam termin magia słów. To tak jakby autorka wzięła do ręki pędzel i malowała przepiękne ilustracje przed oczami czytelnika. Przypomniały mi się godziny spędzone z rodzicami nad baśniami, gdzie piękne obrazy były uzupełnieniem historii. Tylko, że ta baśń jest inna. Trudna, bolesna, melancholijna, taka, która chwyta czytelnika za serce stalową pięścią i nie che go wypuścić. Nie tego się spodziewałam wchodząc do świata Baśniarza. Myślałam, że - bardziej tradycyjnie - wielkiemu cierpieniu będzie towarzyszyć wielkie szczęście, tymczasem na próżno szukać w tej opowieści chwil, które nie będą zaprawione choć nutą goryczy. 

Powieść zaczyna się dość schematycznie - mamy pilną i grzeczną Annę, która jest zafascynowana typowym bad boy'em, który nie pasuje do jej idealnego świata, jej bańki wypełnionej niebieskim powietrzem. Jednak na tym schematy się kończą. Podziwiam Abla, za opowieść, którą stworzył i za to jak zajmował się swoją siostrzyczką, jednak jest to bohater tak złożony i nietuzinkowy, że do teraz nie mogę go zrozumieć. Zdecydowanie wysuwa się on na pierwszy plan i przyćmiewa Annę. Ale to chyba dobrze, bo pozwoliło mi się to na nim skupić. 

Co najbardziej mnie irytowało? Określenia typu polski handlarz pasmanterią, polak... Pewnie razi to tylko nasz naród, ale autentycznie nie rozumiem związku. Towarzystwo Anny, które wydaje się być puste i płytkie (poza Bertilem, który jest po prostu dziwny) oraz Gitta. Jak na przyjaciółkę ma do dziewczyny wyjątkowo lekceważący stosunek zwracając się do niej per 'drogie dziecko' tylko dlatego, że nie uprawia seksu, mało pije i nie pali. Choć muszę jej zwróć honor, że zrehabilitowała się troszeczkę w drugiej połowie

Baśniarz nie jest książką bez wad, a jednak prawie wszystkie wyleciały mi z głowy, dzięki zakończeniu. Absolutnie nic nie potoczyło się tak jak się spodziewałam i po głębszym namyśle, uważam, że wolałabym przerwać lekturę, kiedy Anna uczyła chłopaka jeździć na łyżwach. Jednak niezaprzeczalnie powieść jest świetna, choć wyjątkowo melancholijna. Polecam, jeżeli szukacie czegoś nowego w New Adult, czegoś co chwyci Was za serce. W moim przypadku Baśniarz sprawił, że po przeczytaniu przez piętnaście minut parzyłam na ścianę i nie wiedziałam, co myśleć. W sumie nadal nie wiem.

Moja ocena: 8/10

Skończyłam czytać: styczeń 2016 r.
Ocena z Lubimy Czytać: 8,34/10
Ilość stron: 400
Okładka: miękka z zakładkami
Data wydania: 5 lipca 2012 r.
Wydawnictwo: Dreams

Tłumaczenie: Renata Ożóg
Cena (z okładki): 44,99 zł


  Ten Abel był... baśniarzem.
Baśń, w której wylądowała, była tak jasna i przepełniona światłem, jak chwila,
w której Abel podniósł Michi i wirował z nią w powietrzu. Ale za słowami czyhała ciemność,
ciemność, jaka panuje we wszystkich baśniach. Dopiero później, dużo później,
zbyt późno zrozumie, że ta baśń była śmiertelnie niebezpieczna.



Książka przeczytana w ramach wyzwań:


Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi, daj mi o tym znać. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Jeśli sam prowadzisz bloga, zostaw link, łatwiej będzie mi Cię odwiedzić, jednak poza nim, chyba wypadałoby napisać coś więcej? ;)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka